W dobie, gdy rynek gier wideo zalewa fala first-person dungeon crawlerów, trudno o tytuł, który naprawdę zaskoczy. Jednak Queen's Domain, nadchodząca produkcja od Freshly Baked Games, zdaje się wyłamywać z tego schematu, oferując mieszankę retro estetyki, brutalnej walki i eksploracji, która przypomina złote czasy gatunku. Czy to nowa perła wśród indie RPG?
![]()
Przesyt na rynku dungeon crawlerów
Rok 2025 obfituje w premiery gier z gatunku first-person dungeon crawlerów. Od tytułów inspirowanych klasykami jak King's Field, po nowoczesne wariacje z elementami soulslike - gracze mają w czym wybierać. Produkcje takie jak Decrepit czy Vampire Crawlers przyciągają uwagę, ale nasycenie rynku sprawia, że wiele z nich zlewa się w jedno. Twórcy bombardują nas podobnymi mechanikami: mrocznymi lochami, wymagającą walką i eksploracją opartą na odkrywaniu sekretów. To echo trendu, który nabrał tempa dzięki sukcesom gier FromSoftware, ale czy nie czas na coś świeżego?
Analizując trendy, widać, że indie deweloperzy coraz częściej sięgają po retro estetykę, by wyróżnić się na tle AAA. Jednak w tym gąszczu łatwo zgubić unikalność. Queen's Domain wchodzi na scenę w momencie, gdy gracze zaczynają narzekać na powtarzalność - lochy, potwory, pułapki. Artykuł z PC Gamer podkreśla, że choć rynek osiąga "peak saturation", niektóre tytuły wciąż potrafią zaskoczyć.
Co wyróżnia Queen's Domain?
Queen's Domain to retro-fantasy action RPG, który stawia na brutalną walkę i eksplorację skupioną na przemieszczaniu się po świecie. Gra osadzona jest na tajemniczej wyspie Neasied, gdzie protagonista szuka zaginionego ojca. Sinisterne siły, ukryte sekrety i budząca się Królowa tworzą mroczną atmosferę, inspirowaną klasykami takimi jak King's Field czy Shadow Tower. Deweloperzy z Freshly Baked Games obiecują ponad 100 rodzajów wrogów, różnorodne bronie i mechaniki platformowe, które dodają głębi eksploracji.
To, co czyni Queen's Domain wyjątkowym, to brak trzymania za rękę. Gracz musi sam odkrywać świat, bez map czy wskaźników. Walka jest wymagająca - timing ataków, uniki i zarządzanie staminą przypominają soulslike, ale w retro oprawie. Demo dostępne na Steam pokazuje potencjał: immersyjny świat, satysfakcjonująca eksploracja i moody estetyka. W odróżnieniu od wielu klonów, tu nacisk położono na odkrywanie i tajemnice, nie tylko na grind.
Inspiracje i mechaniki gry
Twórcy nie ukrywają inspiracji serią King's Field - wolniejsze tempo, deliberatywna eksploracja i poczucie izolacji to kluczowe elementy. Queen's Domain dodaje jednak nowoczesne akcenty, jak zróżnicowane bronie (od mieczy po magiczne artefakty) i elementy platformowe, które wymagają precyzyjnego skakania. Wyspa Neasied pełna jest ukrytych ścieżek, pułapek i lore, co zachęca do wielokrotnego przechodzenia.
W porównaniu do innych dungeon crawlerów, jak np. Lunacid czy nadchodzące kontynuacje, Queen's Domain wyróżnia się fokusem na narrację. Quest ojca to nie tylko pretekst - fabuła rozwija się przez eksplorację, a sekrety wyspy łączą się z mitologią gry. Brutalna walka nie jest tu celem samym w sobie, ale narzędziem do odkrywania historii.
Demo i plany na przyszłość
Dla zainteresowanych dostępna jest darmowa wersja demo na platformie Steam, która pozwala przetestować mechaniki. Pokazuje ona fragment wyspy, kilka typów wrogów i podstawy walki. Recenzje demo chwalą atmosferę i potencjał, choć niektórzy narzekają na surowość retro grafiki. Pełna wersja planowana jest na 2026 rok, wyłącznie na PC via Steam, z wydawcą Future Friends Games.
Czy Queen's Domain przetrwa w nasyconym rynku? Wszystko zależy od wykonania. Jeśli deweloperzy dopracują balans i dodadzą więcej unikalnych elementów, może stać się klasykiem indie. Dla fanów retro RPG to pozycja obowiązkowa do obserwowania.
Podsumowanie: Czy warto czekać?
W erze, gdy dungeon crawlery mnożą się jak grzyby po deszczu, Queen's Domain oferuje powiew świeżości dzięki wierności korzeniom gatunku i odważnym mechanikom. Nie jest to gra dla każdego - wymaga cierpliwości i umiejętności - ale dla miłośników King's Field czy Elden Ring w retro sosie, to obiecujący tytuł. Śledźcie rozwój, bo 2026 może przynieść nową gwiazdę indie sceny.
Szczury opanowują Doom: Teraz strzelają do demonów w ulepszonym eksperymencie
Czy szczury mogą stać się mistrzami strzelanek? Neuroinżynier Viktor Tóth udowadnia, że tak - ...
Symulator ornitologa w stylu Pokémon Snap: Kiepskie zdjęcie junco warte 6000 dolarów!
W Å›wiecie gier symulacyjnych pojawiÅ‚a siÄ™ pereÅ‚ka dla miÅ‚oÅ›ników natury i fotografii. WyobraÅ...
Komentarze