Świat gier wideo stracił jednego ze swoich najbardziej rozpoznawalnych głosów. Jim Ward, aktor głosowy, który użyczył swojego talentu w takich klasykach jak Star Wars: Knights of the Old Republic, Fallout: New Vegas czy Grim Fandango, zmarł w wieku 66 lat. Jego śmierć to strata dla całej branży, gdzie jego charyzmatyczne kreacje na zawsze zapisały się w pamięci graczy.
![]()
Kariera pełna ikonicznych ról
Jim Ward, urodzony w 1959 roku w San Francisco, rozpoczął swoją przygodę z aktorstwem w latach 70., ale to w świecie gier wideo i animacji znalazł prawdziwe powołanie. Jego głos słyszeliśmy w setkach produkcji, od animowanych seriali po wielkie hity gamingowe. Ward był mistrzem w kreowaniu postaci o mocnym, charakterystycznym brzmieniu, co czyniło go idealnym wyborem do ról bohaterów, antagonistów i komicznych sidekicków.
Wśród jego najbardziej pamiętnych kreacji w grach wideo warto wymienić rolę w Star Wars: Knights of the Old Republic, gdzie użyczył głosu postaciom drugoplanowym, dodając głębi tej legendarnej RPG. W Fallout: New Vegas wcielił się w kilka ról, w tym w głosy NPC, które ubarwiały postapokaliptyczny świat. Nie można zapomnieć o Grim Fandango, przygodówce LucasArts, gdzie jego wkład w dubbing przyczynił się do kultowego statusu gry.
Nie tylko gry - animacje i radio
Ward nie ograniczał się do gier. Był stałym bywalcem w animowanych serialach Nickelodeon, takich jak The Fairly OddParents, gdzie dubbingował postaci jak Chet Ubetcha czy Doug Dimmadome. Jego głos pojawiał się też w Ben 10, Danny Phantom czy Biker Mice from Mars. W świecie gier poza wymienionymi tytułami, Ward pracował przy Ratchet & Clank jako Captain Qwark, Resident Evil 4 jako Jack Krauser, a nawet w Metal Gear Solid 3 czy F.E.A.R.
Poza aktorstwem głosowym, Ward był osobowością radiową. Współpracował z Stephanie Miller w jej programie, gdzie jego poczucie humoru i talent do imitacji przyciągały słuchaczy. Jak wspomina Miller, Ward był "bogiem głosu", zdolnym do naśladowania kogokolwiek z perfekcją.
Walka z chorobą i pożegnania
Jim Ward zmarł 10 grudnia 2025 roku po długiej walce z chorobą Alzheimera. Informację o jego śmierci potwierdziła rodzina i współpracownicy, w tym Stephanie Miller, która podzieliła się emocjonalnym wpisem na platformie X. "Straciliśmy naszego Jima Warda" - napisała, podkreślając jego wpływ na branżę i bliskich.
Śmierć Warda wywołała falę wspomnień w społeczności graczy. Na Reddit i forach gamingowych fani dzielą się anegdotami o jego rolach, podkreślając, jak jego głosy wzbogacały ulubione tytuły. Branża żegna go jako wszechstronnego artystę, którego dorobek przetrwa w klasykach gier wideo.
Dziedzictwo w branży
Dorobek Jima Warda to setki ról, które wpłynęły na pokolenia graczy. Od epickich przygód w uniwersum Star Wars po humorystyczne wstawki w animacjach - jego głos był nieodłączną częścią popkultury. W erze, gdy voice acting staje się coraz ważniejszy w grach, Ward pozostaje wzorem dla nowych talentów.
Choć odszedł, jego kreacje pozostaną z nami. Gry jak Knights of the Old Republic czy Fallout: New Vegas nadal inspirują, a głos Warda będzie w nich rozbrzmiewał na zawsze.
Emmanuel Macron ponownie gratuluje Clair Obscur: Expedition 33 po rekordowym triumfie na The Game Awards
Francuski prezydent Emmanuel Macron nie kryje dumy z osiągnięć rodzimego przemysłu gier. Po raz ...
Założyciel Sledgehammer Games dzieli się gorzkimi refleksjami na temat zmian w EA i Activision
Glen Schofield, legendarny deweloper stojący za sukcesem Sledgehammer Games i serii Dead Space, pod...
Komentarze