Wreckreation, ambitna gra wyścigowa od Three Fields Entertainment, miała być powrotem do szalonych korzeni serii Burnout. Zamiast tego stała się symbolem problemów w branży - po kiepskiej premierze wydawca THQ Nordic porzucił studio, co doprowadziło do masowych zwolnień. Twórcy ujawniają kulisy tej katastrofy, rzucając cień na praktyki dużego wydawcy.
![]()
Obiecujący start, bolesny upadek
Three Fields Entertainment, założone przez weteranów z Criterion Games, znanych z hitów jak Burnout czy Need for Speed, zapowiadało Wreckreation jako sandboksową rewolucję w gatunku wyścigów. Gra oferowała otwarty świat o powierzchni 400 km², gdzie gracze mogli budować własne tory, ścigać się i niszczyć wszystko dookoła. Premiera odbyła się w październiku 2025 roku na PC, PlayStation 5 i Xbox Series X/S, ale zamiast entuzjazmu spotkała się z falą krytyki.
Recenzje były w większości negatywne - gracze narzekali na bugsy, słabą optymalizację i brak głębi. Sprzedaż nie spełniła oczekiwań, co szybko odbiło się na relacjach z wydawcą. THQ Nordic, który początkowo promował tytuł jako jedną ze swoich flagowych produkcji, nagle wycofał wsparcie.
Porzuceni przez wydawcę
W oficjalnym oświadczeniu na LinkedIn, Fiona Sperry, CEO Three Fields Entertainment, ujawniła, że THQ Nordic zerwał współpracę zaledwie dwa miesiące po premierze. Studio straciło wszelkie fundusze na dalszy rozwój, co uniemożliwiło pracę nad obiecanymi aktualizacjami. "Nie możemy utrzymać studia w obecnej formie" - napisała Sperry, informując o wręczeniu wypowiedzeń całemu zespołowi.
To nie pierwszy raz, gdy THQ Nordic jest krytykowane za traktowanie mniejszych deweloperów. W przypadku Wreckreation, wydawca miał zapewnić marketing i wsparcie postpremierowe, ale po słabych wynikach po prostu się wycofał. Twórcy podkreślają, że mimo problemów, gra miała potencjał - fani Burnouta widzieli w niej duchowego następcę, z elementami chaosu i kreatywności.
Walka o przetrwanie i ostatnia obietnica
Three Fields nie poddaje się całkowicie. Sperry zapowiedziała, że studio spróbuje dostarczyć jedną, ostatnią aktualizację, by spełnić obietnice złożone graczom. Mowa o poprawkach błędów i dodatkowych funkcjach, choć bez gwarancji. Jednocześnie CEO apeluje o potencjalnych inwestorów lub partnerów, podkreślając, że w pipeline'ie mają inne projekty.
Sytuacja budzi dyskusje w branży. Czy to wina niedopracowanej gry, czy raczej systemu, w którym mali deweloperzy są zależni od kaprysów dużych wydawców? Przypomina to inne przypadki, jak upadek Telltale Games czy problemy z Anthem od BioWare.
Co dalej dla Wreckreation?
Gra nadal jest dostępna na platformach cyfrowych, ale bez dalszego wsparcia jej przyszłość jest niepewna. Gracze, którzy zainwestowali w tytuł, czują się oszukani - serwery mogą niedługo przestać działać, a tryb multiplayer straci sens. To smutny przykład, jak ambitne projekty mogą skończyć w cieniu korporacyjnych decyzji.
Branża gier przeżywa trudne czasy, z falą zwolnień w studiach jak Bungie czy Microsoft. Historia Wreckreation to przestroga dla niezależnych deweloperów: nawet z wsparciem giganta jak THQ Nordic, sukces nie jest gwarantowany.
Remaster klasyka nie zachwyca. Wydawca chwali się opiniami, ale gracze są sceptyczni
Surviving Mars, niegdyś hit wśród strategii i city builderów, powraca w zremasterowanej wersji. ...
Tajemniczy monolit The Game Awards nie zapowiada Lords of the Fallen 2 - nowe fakty
W przededniu The Game Awards 2025 tajemniczy monolit w kalifornijskiej pustyni wzbudza ogromne emocj...
Komentarze